Cyfrowe euro może wprowadzić całkowitą kontrolę państwa


Blockchain Bitcoin jest publiczny i odporny na cenzurę, ponieważ jest zarządzany w sposób zdecentralizowany przez światową sieć dziesiątek tysięcy komputerów, bez potrzeby posiadania centralnego organu. Tak więc, w przeciwieństwie do systemu fiducjarnego, ilość w obiegu nie może zostać zwiększona za pomocą polecenia. Bitcoin jest przejrzysty, ponieważ każda transakcja jest rejestrowana w publicznym łańcuchu bloków i może być przeglądana przez każdego w sieci. Jednocześnie zachowana jest anonimowość nadawcy i odbiorcy, ponieważ transakcje są powiązane tylko z adresami publicznymi, a nie z osobami fizycznymi.

Natomiast łańcuch bloków, na którym opiera się cyfrowe euro, nie jest publiczny i jest zarządzany centralnie. Wszystkie transakcje przechodzą przez sieć Europejskiego Banku Centralnego (EBC), co oznacza, że nie ma żadnej przejrzystości. Już teraz nikt tak naprawdę nie wie, ile euro jest w obiegu, ponieważ EBC może je dowolnie drukować. Cyfrowe euro tego nie zmieni. Ponieważ prawie wszystkie transakcje odbywają się już cyfrowo, pojawia się pytanie, jakie korzyści dla ludności przyniesie euro na prywatnym, centralnie zarządzanym blockchainie. Nie jest jasne, kto w ogóle skorzysta na cyfrowym euro.

Cóż, jeśli się nad tym trochę zastanowić, nie jest to już tak niejasne.

W przyszłości każdy z nas będzie miał osobiście przypisane konto w banku centralnym. Każda transakcja może być śledzona przez bank centralny i powiązane z nim organy. Władze mogą i będą zbierać informacje o każdym, kto wysyła pieniądze do Twojego portfela, komu wysyłasz pieniądze, ile pieniędzy wydajesz, kiedy je wydajesz, gdzie je wydajesz i na co. Władze będą wiedzieć, jak często chodzisz do fryzjera, czy masz abonament na siłownię, czy lubisz jeść banany i ile pieniędzy wydajesz na karmę dla kotów.

Nie sądzę, aby przywódcy UE i EBC wprowadzili cyfrowe euro w przyszłym roku tylko po to, by wykorzystać je do przekształcenia Europy w dystopijny koszmar w następnym roku. Najprawdopodobniej nie zrobią tego również ich następcy. Ale mogli. A kto wie, jakie poglądy będą mieli następcy dzisiejszych polityków?

Stalin oddałby prawą rękę za technologię, która dałaby mu moc decydowania o tym, na co ludność może, a na co nie może wydawać swoich pieniędzy. Dlaczego więc ktokolwiek miałby w ogóle chcieć stworzyć warunki techniczne dla dyktatury? Cóż, politycy, którzy opowiadają się za wprowadzeniem CBDC, powinni otrzymać to pytanie od agencji ochrony konstytucyjnej.